wtorek, 29 października 2019

Lateksowa spódnica i bluzka w panterkę, czyli trendy na jesień 2019

W dzisiejszej stylizacji dominują dwa trendy, a mianowicie print zwierzęcy, który widnieje na bluzce oraz lateksowa spódnica. Jeżeli chodzi o bluzkę to znalazłam ją w szafie mojej mamy, także nie wiem z jakiego pochodzi ona sklepu. Natomiast spódniczkę upolowałam na wyprzedaży w Kiku. Całość uzupełniłam długimi kozakami, czyli moim ulubionym must have na jesień oraz zimę. Przy sobie miałam również ramoneskę, aczkolwiek w tej stylizacji lepiej sprawdziłby się jakiś płaszczyk. Na uwagę zasługują także kolczyki w kształcie kół z krzyżykiem w środku. Są one efektowne i wygodne w noszeniu. Taki zestaw sprawdzi się zarówno na luźne wyjście ze znajomymi, na imprezę, na randkę, ale również na co dzień. 

Tak naprawdę, nigdy nie byłam przekonana ani do zwierzęcych wzorów ani tym bardziej do ubrań wykonanych z lateksu. Niemniej jednak, moja mama chciała wyrzucić tę bluzkę, a ja stwierdziłam, że może spróbuje się do niej przekonać. I tak też się stało. Uważam, że przy jej użyciu można stworzyć ciekawe i stylowe outfity. Poza tym, jest bardzo wygodna i wpisuje się w najnowsze trendy. Z kolei, jeżeli chodzi o spódnicę to widziałam mnóstwo inspiracji w internecie z tego typu spódnicą w roli głównej. Początkowo myślałam, że to trend totalnie nie dla mnie. Któregoś dnia wybrałam się do Kika i zobaczyłam, że spódnicę tę aktualnie można kupić za 13 zł. Akurat był dostępny mój rozmiar, więc ją przymierzyłam. Wtedy też stwierdziłam, że może ona pasować do wielu zestawień i że wbrew pozorom, czuję się w niej bardzo dobrze. Postanowiłam, więc ją kupić i cieszę się, że tak wtedy zdecydowałam.


bluzka - ???
spódnica - Kik
kozaki - Miejski sklep
ramoneska - Bershka
kolczyki - Targowisko miejskie

Co myślicie o mojej stylizacji? A co jest Waszym must have na sezon jesień/zima?

środa, 23 października 2019

My first tattoo

04.10.2019 r. - ta data na długo zostanie w mojej pamięci. Ale zacznijmy od początku. Tatuaże - bo o nich będzie dziś mowa - mają swoich zwolenników, ale również przeciwników. Jedni je uwielbiają, a drudzy twierdzą, że poniekąd w ten sposób niszczymy swoje ciało. Według mnie nie można podważać żadnego z tych zdań. Każdy ma swój styl, określony gust i preferencje. Ważne jest tylko to, abyśmy szanowali czyjeś wartości, przekonania i wygląd, nawet jeśli różnią się one od tego, co my uważamy za dobre.

Mi osobiście bardzo podobają się tatuaże - zarówno te małe, jak i te większe. Aczkolwiek na moim ciele zawsze wyobrażałam sobie bardziej delikatne ilustracje czy też napisy. Oczywiście, nie chciałam zakończyć moich rozmyślań tylko na wyobrażaniu sobie pewnych sytuacji, także w końcu zmotywowałam się do podjęcia właściwego działania. Wiadomo - decyzja o zrobieniu tatuażu powinna być bardzo przemyślana, bo jest to coś, co zostanie w naszym życiu na zawsze. Dlatego też, długo zastanawiałam się, co dokładnie chciałabym sobie wytatuować. Od początku wiedziałam, że będzie to motywujący napis na nadgarstku. Przeglądałam mnóstwo inspiracji i uznałam, że najbardziej adekwatne do mojej rzeczywistości będzie sformułowanie never give up. Aczkolwiek kilka osób stwierdziło, iż jest to dość oklepany napis. Na samym początku nie do końca się z tym zgadzałam, ale później zaczęłam szukać innych słów. Któregoś dnia wzięłam do ręki magazyn Joy i na stronie pełnej inspiracji przeczytałam pewien fragment, z którego najbardziej utkwiły mi następujące słowa: know your worth. I wtedy pomyślałam - tak, to jest to, co chce mieć napisane na moim nadgarstku!

Z polecenia znajomych znałam jedno studio tatuażu i właśnie do niego się wybrałam (Olsztyn, ul Boenigka 7D). Na swój termin czekałam bardzo krótko, bo były to zaledwie dwa tygodnie. Na początku jakoś nie do końca do mnie to trafiało. Aż w końcu nastał ten dzień. Co prawda nie stresowałam się tym jakoś szczególnie, ale nie dowierzałam, że za chwilę na moim ciele znajdzie się mój wymarzony napis, który zostanie ze mną już na zawsze. Dotarło to do mnie dopiero wtedy, gdy tatuażysta odbił kalkę już w docelowym miejscu. 



Pierwsze pytanie, jakie dostałam po zrobieniu tatuażu - czy to bolało? Mnie akurat nie bolało, ale pamiętajcie, że każdy ma inny próg bólu. Może nie było to jakieś przyjemne uczucie, aczkolwiek w ogóle mnie to nie zraziło. Powiedzmy, więc że uczucie te w skali bólu określam tak 2/10. Generalnie samo wykonanie tatuażu trwało może jakieś 30 min, natomiast czas jego projektowania to ok. 1 h. Można, więc powiedzieć, że chwila moment i już po wszystkim. Istotniejsza jest jego pielęgnacja. Tatuator dokładnie wytłumaczył mi jak wygląda proces gojenia, ile on trwa i jakim produktem mam go przemywać. Nie jest to nic skomplikowanego, także każdy sobie z tym poradzi. Za kilka dni mijają trzy tygodnie od mojej wizyty w studio i już mogę stwierdzić, że wszystko zagoiło się prawidłowo. 

Jeżeli chodzi o sam wzór tatuażu to jestem z niego bardzo zadowolona. Co prawda na początku nie mogłam się do niego przyzwyczaić, ale teraz uważam, że w 100% do mnie pasuje - zarówno pod względem wizualnym, jak i merytorycznym. Pewnie niektórym z Was się on spodoba, innym - niekoniecznie, ale to jest coś mojego, dlatego najważniejsze jest to, iż właśnie odzwierciedla on mój i tylko mój styl. A sam napis, który w przetłumaczeniu na język polski oznacza: znaj swoją wartość ma bardzo głębokie znaczenie i warto byście zawsze pamiętali o tych słowach. Każdy z nas jest wyjątkowy i nie pozwólcie, by ktoś wmówił Wam, że jest inaczej. 


Jeżeli zastanawiacie się nad zrobieniem tatuażu, to nie macie czego się obawiać. Ważne jest tylko to, aby była to dobrze przemyślana przez Was decyzja. Z czystym sumieniem polecam Wam studio tatuażu w Olsztynie przy ul. Boenigka 7 D, ale w Waszych miastach pewnie też znajdziecie coś godnego uwagi.


Trochę się rozpisałam, ale jeśli chcecie coś jeszcze wiedzieć to śmiało zadawajcie pytania w komentarzu lub piszcie do mnie wiadomości na e-mail, który znajdziecie w zakładce Contact.

A jaki jest Wasz stosunek do tatuaży? Podobają się Wam one czy niekoniecznie? A może macie już coś wytatuowanego na swoim ciele?

wtorek, 15 października 2019

Jeansowy total look

Basicowe koszulki są idealną bazą do wielu stylizacji. Właśnie w oparciu o taką koszulkę udało mi się stworzyć jeansowy total look. Osobiście, bardzo podoba mi się połączenie kurtki jeansowej ze spodniami jeansowymi, oczywiście jeżeli są one w zbliżonej kolorystyce. Poza tym, jest to wygodny zestaw, który sprawdzi się idealnie na co dzień, do szkoły, do pracy czy też na uczelnię. A jeżeli spędzamy poza domem kilka bądź nawet kilkanaście godzin to warto czuć się komfortowo. Na uwagę zasługuje również torebka, która jest całkiem pojemna oraz różowe botki. Buty te udało mi się upolować w pewnym sklepie za całe 20 zł i uważam, że są one totalnym hitem. Nie dość, że prezentują się naprawdę super to przede wszystkim są niezwykle wygodne.


koszulka,botki - miejski sklep
kurtka jeansowa - Takko Fashion
spodnie jeansowe - Kik
torebka - Mohito

Co myślicie o mojej stylizacji? Podobają się Wam takie total jeansowe looki? 

wtorek, 8 października 2019

Komplet Adidas

Jakiś czas temu, będąc w lumpeksie natknęłam się na czarną bluzę z Adidasa. Kosztowała ona grosze. Jej stan był bardzo dobry, także postanowiłam ją kupić. Później uznałam, że przydałyby mi się spodnie do kompletu. Długo szukałam swojego wymarzonego modelu. Na szczęście, udało mi się go znaleźć na jednej ze stron internetowych. Były one akurat w promocji, a więc od razu zdecydowałam się je zamówić. Obie te rzeczy są głównymi elementami dzisiejszej stylizacji. Całość chciałam utrzymać w czarno-białym klimacie, z tego też powodu mam na sobie koszulkę oraz buty w białym kolorze. Na uwagę zasługuje również nerka, która jest bardzo praktycznym i stylowym dodatkiem.

Generalnie rzecz biorąc, uwielbiam luźny, sportowy styl, dlatego tym bardziej cieszę się, że mam w posiadaniu taki komplet. Jest to idealny zestaw na co dzień, do szkoły, na uczelnię, a nawet na rower czy do biegania.


bluza - lumpeks
koszulka, nerka - Bershka
spodnie - Adrenaline
buty - Adidas

Są tu fani sportowego stylu? Lubicie nosić dresy? Co myślicie o mojej stylizacji? 

środa, 2 października 2019

Back to school

Październik od czterech lat kojarzy mi się z powrotem do rzeczywistości. Wiąże się to oczywiście z początkiem roku akademickiego. Z jednej strony jest to dla mnie nadzieja i motywacja, że w tym roku może być lepiej niż w poprzednim, a z drugiej - smutek, wywołany szarą i ponurą pogodą, co ma istotny wpływ na zakończenie sezonu rowerowego. Innymi słowy - nie przepadam za jesienią. Dni są coraz krótsze, a wszystko wydaje się jakoś bardziej pesymistyczne. Oczywiście, złota polska jesień jest przepiękna, aczkolwiek ten okres jest dość krótki.

Tak czy inaczej, nie na wszystko mamy wpływ i trzeba się z tym pogodzić. Czasem nastrój może nam poprawić druga osoba, a czasem motywacją może być jakaś rzecz. W przypadku nauki - bardziej sprawdza się u mnie ten drugi czynnik. Zawsze lubiłam przykładać dużą uwagę do wyboru artykułów szkolnych. Zostało mi to do dziś, choć wiem, że dla większości studentów wystarczy jeden zeszyt i długopis. Ale no cóż - może w tym przypadku należę do mniejszości? Myślę, że jeśli dany czynnik motywacyjny działa skutecznie to nie ma sensu z niego rezygnować. Mam, więc nadzieję, że i tym razem zapał do nauki utrzyma się przy mnie cały rok. 

A co w takim razie znajduje się w moim wyposażeniu? Zobaczycie to na poniższych zdjęciach. Dodam jeszcze, iż brakuje tu piórnika, ale to dlatego, że mam ten zeszłoroczny, a chciałam skupić się tylko na nowościach.



Są tu jacyś studenci lub uczniowie? Jak to jest z Waszą wyprawką do szkoły - przykładacie do niej uwagę czy tak nie do końca? Co Was motywuje do nauki? Widzicie w jesieni jakieś pozytywy?